Kurczę, kolejny wieczór, przez który nie mogę spać. Zazwyczaj w takich momentach w mojej głowie kołatają się przeróżne myśli. Obecnie na kierunkowane są na bieżące wydarzenie, jak i te które już były. Jak ja nienawidzę, jak ktoś próbuje mi wejść na głowę. Doprowadza mnie to do szału. Ten szał można porównać to do pieska i piłki. Rzucasz psu piłkę - cieszy się. Ale jak udajesz, że rzucisz i biegasz z nią po domu i zabierasz (jak dzisiaj) to warczy i się denerwuje, ugryźć nawet może. BOŻE CO ZA PRZYKŁAD.... Niezbyt idzie mi rozkminanie o północy.
Kolejna rzecz, a raczej cecha to natręctwo. Jeszcze bardziej nie znoszę.
Z natury jestem dość cierpliwą osobą, ale ta cierpliwość ma granice.
Wiele osób swoim zachowaniem te granice już dawno przekroczyło. Niekiedy czuję się osaczona, chcę uciec, a nie mam gdzie.
Trochę jak w zamkniętej klatce, zdana na czyjąś łaskę.
Mam również problem z byciem "zbyt miłym, aby powiedzieć nara". Już wiele osób mówiło, że muszę się zchamić. Chyba będę musiała tę opcję wziąć pod uwagę.
Zaczynam od jutra, żadnych złudnych nadziei. Nikomu.
I tak zrobię.
Może wkrótce jakiś spot z piątkowego elo melo z Klaudią.
Bądź po prostu bardziej asertywna, niekoniecznie chamska. Chamstwo to okropna cecha..
OdpowiedzUsuńTyle, że ja po prostu nie potrafię komuś sprawić przykrości, bo stawiam się w sytuacji takie osoby i mi by było przykro, więc tego nie robię :c Jednocześnie to moje przekleństwo, muszę się schamić :c
Usuń